Gib to typowy licealny lowelas, który z bólem odkrywa, że w college'u, który wybrał dziewczyny nie lecą na jego bajer. Gdy na zajęciach z angielskiego spotyka Alison postanawia nie dać za wygraną.
Tak, dobrze widzicie... To John Cusack :D
Już jakiś czas temu przyznałam, że mam obsesję na punkcie filmów młodzieżowych z tamtych lat. Ten jest zdecydowanie dla trochę starszej młodzieży, szczególnie, że jest w końcu amerykański, a amerykanie najchętniej ocenzurowaliby wszystkie filmy a swoim dzieciom do 16. roku życia puszczali jedynie Małą Syrenkę. W "Sure Thing" pojawiają się nie tylko śmiałe teksty, ale i kilka odkrytych części ciała, które zazwyczaj nosimy zakryte ;)
Film nie jest jednak w tym wszystkim żenujący (szczególnie dla osób uodpornionych na ten gatunek). Ba, pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest nawet mądry. Jak na ten gatunek :P
Bardzo spodobało mi się połączenie filmu drogi z teen flicks. Chyba jeszcze nie widziałam takiej kombinacji, sprawdziła się bardzo ciekawie, film ma przez to odpowiednią dynamikę i szczególnie wyraźny, spójny układ. Dzięki temu ogląda się go lekko. Nie ma nic gorszego jak papka pokroju "Beztroskie lata w Ridgemont High".
No i Cusack... no nie umiem nie słodzić, jest przecudowny, właśnie tego od niego oczekuję :D
Bonusem jest epizod z Timem Robbinsem. Bardzo, zresztą, zabawny :)
Poleciłabym "Sure Thing" zdecydowanie fanom gatunku, ale jestem przekonana, że jest też dobrą propozycją na rozpoczęcie swojej przygody z szalonymi latami 80.
0 komentarze: