32. Z dala od zgiełku (Far from the Madding Crowd) 2015

reż. Thomas Vinterberg

Bathsheba jest silną, niezależną kobietą. Mieszka i pracuje na malutkim gospodarstwie w sąsiedztwie zakochanego w niej pasterza. Pewnego dnia Bathsheba dziedziczy dużą farmę.


Piękny i przepięknie nakręcony obraz silnej kobiety. Kocham, kocham, k o c h a m takie postacie. Kolejne wcielenia Scarlett O'Hary. Szczególnie te z równie trudnych dla kobiet czasów.
Bathsheba być może nie podejmuje najlepszych wyborów. (Scarlett też nie była ideałem). 
Ale jest inspiracją. Ma tą zawziętość, którą chciałaby mieć każda z nas.

I ma takich mężczyzn.

Nie czytałam pierwowzoru, nie widziałam też ekranizacji z 1967 roku. Natomiast jeden z moich naj- autorytetów filmowych  - moja mama (mimo, że w wielu rzeczach się nie zgadzamy, to dzięki niej pokochałam filmy) potwierdza, że współcześni twórcy byli bardzo wierni oryginałowi. 
Mam wrażenie, że to taka brytyjska cecha (wystarczy spojrzeć na dowolną ekranizację BBC Jane Austen), i jestem im za to bardzo wdzięczna.

Carey idealnie wcieliła się w postać Bathsheby. Nie wygląda już jak mała dziewczynka, mimo swojej delikatnej urody pięknie zaprezentowała dostojność jaka biła od tej kobiety. I to, że mimo swojego chłodu, który wynikał z charakteru nadal była uśmiechniętym i dobrym człowiekiem. TO jest aktorstwo proszę państwa!

Cała historia jest bardzo wzruszająca i - jak to w filmach kostiumowych bywa - zachwycająca wizualnie.
Naprawdę warto.

2 komentarze:

  1. Zastanawiałam się właśnie czy warto zobaczyć ten film. Nie jestem fanką romansów, ale Twój wpis jest naprawdę zachęcający :)

    OdpowiedzUsuń