Top 6 - reżyserzy cz. 2

Część 1

4. Sofia Coppola


Film ma we krwi, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Uwielbiam w jej twórczości ten swoisty realizm (ogólnie nurt realizmu w kinie mnie nudzi niemiłosiernie i nie rozumiem jego fenomenu ale Sofia zdaje się wykreowała coś całkowicie swojego). Jej filmy powinny być nudne! Przecież tam się nic nie dzieje! A nie są. To niesamowite jak mało potrzeba by wejść do głowy bohaterom i wyczytać w nich wszystko. I nic.
Sofia kręci filmy z sercem i to naprawdę czuć.

must watch: "Między słowami"

5. Billy Wilder




Mam nadzieję, że tego pana nie trzeba przedstawiać. Z czystym sumieniem mam śmiałość nazwać Billy'ego Wildera reżyserem wszechczasów. 
Powiedzmy sobie szczerze - w porównaniu do moich wcześniej wymienionych ulubieńców Wilder jest na pierwszy rzut oka dużo mniej refleksyjny, niewyróżniający się szczególnym stylem. Jednak to właśnie jego filmy, z pozoru takie "zwyczajne" komediodramaty mają drugie dno, bardzo głębokie dno, które prześcignęło swoją epokę. I właśnie to, że Wilder potrafił w doskonałej i najprostszej (choć nie prostackiej) rozrywce przekazać wielkie życiowe prawdy i wiele nauczyć czyni z niego wybitnego artystę.
Do tego zawsze brawurowa obsada. Jack Lemmon i Marilyn, Shirley MacLaine i Kirk Dougles i wielu wielu innych. 

must watch: wszystko. po prostu ogądajcie ciurkiem. wszystko.   

6. Baz Luhrmann



Ok, pana Luhrmanna cenię zdecydowanie najniżej z osób na liście, niemniej jednak również jest bardzo utalentowanym i wyjątkowym twórcą.
Co w nim cenię najbardziej to umiejętność łączenia różnych stylów - różnych epok z muzyką z zupełnie innego świata. Robi to niesamowicie.
Oglądając "Wielkiego Gatsby'ego" autorstwa Luhrmanna wreszcie poczułam tą historię. Książka była dla mnie zbyt nudna a dotychczasowe ekranizacje zupełnie nie oddawały tego klimatu. Czemu? Bo lata 20., lata 30. zazwyczaj są pokazywane w sepii z muzyką z tamtych lat. Teraz, gdy my nie bawimy się do jazzu na imprezach, nie czujemy czym ten jazz był kiedyś. Luhrmann to zrozumiał i na imprezie u Gatsby'ego wybrzmiały Beyonce i Lana del Ray w hip-hopowej aranżacji. I dopiero wtedy zrozumieliśmy jakie to musiały być biby ;)

must watch: "Moulin Rouge", "Wielki Gatsby"

 

2 komentarze:

  1. Co do Sofii Coppoli to owszem, aktorką jest mierna, ale czy jej reżyseria jest aż tak dobra, żeby umieszczać ją w top reżyserów? Nie wiem. Czekam na więcej jej dzieł, wtedy może będę na tak. Natomiast reszta wymienionych tutaj reżyserów to po prostu nie moja bajka. Zapraszam do mnie www.kinodlakazdego.blog.pl Dobrze jest powymieniać się o opiniami z kimś, kto ma faktycznie coś do powiedzenia, a co więcej wie o czym mówi. I szczególnie dlatego, że jest niewiele babeczek, które piszą o kinie i filmach. To raczej domena mężczyzn. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię nieoczywistości a Sofia po prostu mnie hipnotyzuje ;)
      Tak! Girl power! :D

      Usuń