Losy rodziny, w której jeden z jej członków jest dosyć nieznośny ;)
Kojarzycie te filmy familijne z pierwszej połowy lat 90., które bawiły ale były prawdziwe i wzruszały do łez? Myślę że Marley i Ja aspiruje do takiego obrazu.
Historia tej dosyć przeciętnej ale sympatycznej rodziny opowiedziana jest w wyjątkowy sposób - widzimy ten fragment ich życia, w którym towarzyszył im pies o imieniu Marley. Bardzo niesforny ale kochany pies.
Byłam zaskoczona że Aniston potrafi zagrać rolę quasi-dramatyczną. Naprawdę super sobie poradziła.
Film jest ciepły, kameralny, idealny na weekendowe odprężenie gdy brakuje pomysłu na seans. Ja się poryczałam więc warto mieć obok chusteczki ;)
0 komentarze: