Dwóch, dość specyficznych, policjantów z Nowego Meksyku i niespodziewanie poważna sprawa do rozwiązania.
"War on Everyone" to drugi film, który udało mi się obejrzeć w tym roku na Berlinale. Film raczej na pewno nie doczeka się polskiej premiery kinowej, a szkoda, bo jest zdecydowanie wart zobaczenia.
McDonagh w mistrzowski sposób łączy ze sobą komedię i dramat. Mamy kryminał, mamy trochę czarnego(-ish) humoru.
Obsada mnie urzekła do reszty. Policjanci (Pena i Skarsgard) tworzą świetny duet, chce się ich oglądać i oglądać (trochę nawet było dla mnie za mało ich interakcji). Czarne charaktery, również duet (James i Jones) są, zresztą podobnie jak nasi protagoniści, przeciwieństwami. Pierwszy wywołuje w damskiej części widowni miękkie kolana (co najmniej ;)), drugi, ze swoją ciut damską aparycją trochę odpycha. Ma w sobie coś obrzydliwego, coś z Jokera? Nie umiem tego opisać. Ale tworzy to świetną atmosferę.
Film bawi, ale z minuty na minutę porusza poważniejsze tematy, dzięki czemu świetnie zagrani Terry i Bob, "pierdołowaci" policjanci, zyskują w naszych oczach.
Jednym słowem - film na miarę tak poważnego festiwalu.
0 komentarze: