18. Ona będzie miała dziecko (She's having a baby) 1988

reż. John Hughes

Kristen i Jake to młode małżeństwo. Kupują pierwszy dom, wchodzą w życie przedmieścia pełne typowego, plastikowego uśmiechu sąsiadów i rozmów o kosiarkach i zakupach spożywczych. Wkrótce największą przygodą okaże się pragnienie Kirsten posiadania dziecka.


Zakochałam się.
Ale zacznijmy od początku.
Wszystko co wiecie o amerykańskich przedmieściach, a umówmy się, że wszystko wiecie z filmów i seriali, jest tutaj zebrane, zbite w jedno kolorowe podsumowanie a potem wyśmiane w przecudowny, typowy dla Hughesa sposób. Chyba tekst z plakatu już nam podpowiada, że cały film - choć w gruncie rzeczy mówi o poważnych problemach (o tym za chwilę) - jest pół żartem pół serio:
Man.
Woman.
Life.
Death.
Infinity.
Tuna casserole.
One movie dares to tell it all.

("Mężczyzna. Kobieta. Życie. Śmierć. Nieskończoność. Zapiekanka z tuńczyka. Jeden film ośmielił się opowiedzieć o tym wszystkim.")
Nasi bohaterowie w takim cukierkowo-sąsiadowym otoczeniu nie czują się najlepiej, ale, mimo wszystko, nie widać, by chcieli z tego zrezygnować. Obserwujemy co naprawdę o tym myślą; że w sumie nie są tu do końca szczęśliwi, ale nic nie wskazuje na to, by chcieli z tego zrezygnować. Tak jakby takie a nie inne życie było przeznaczone wszystkim amerykańskim małżeństwom klasy średniej, gdzie kobieta jest panią domu a mężczyzna zasuwa w korpo i nic, absolutnie n i c nie można z tym zrobić. 
Jak słowo daję, w życiu nie widziałam filmu, który lepiej podsumowywał by podejście do życia przeciętnego człowieka. Wszyscy tak żyją, to żyjmy tak i my.

Wszystko to opiera się na głównym wątku jakim jest pragnienie dziecka i staranie się o nie. Popłakałam się ze śmiechu ale również (i chyba przede wszystkim) dławiłam się łzami ze wzruszenia. Chciałabym tu napisać bardzo wiele, ale boję się, że wymsknie mi się jakiś spoiler. Powiem tyle - Jake i Kirsten to najprawdziwsze, najwiarygodniejsze małżeństwo jakie kiedykolwiek widziałam na srebrnym ekranie. 
Zakochałam się w tym filmie.

Czapki z głów panie Hughes!

0 komentarze: