51. Ich noce (It Happened One Night) 1934

reż. Frank Capra

Córka milionera, Ellie, ucieka by w Nowym Jorku wyjść za mąż. W autobusie spotyka dziennikarza Petera Warne'a, który od początku podróży nie daje jej spokoju.


Myślę, że najlepszą recenzją dla filmu są fakty o nim. Jest to bowiem produkcja wielkich sukcesów. Pierwszy screwball comedy w historii. Pierwszy z trzech filmów, który otrzymał Oscarowego pokera (tzw. Wielki Szlem), czyli Oscary w 5 najważniejszych kategoriach: najlepszy film, reżyseria, scenariusz i aktorzy pierwszoplanowi (potem były to "Lot nad kukułczym gniazdem" i "Milczenie owiec"). Film, który przyniósł rozgłos i potęgę dla studia Columbia Pictures.

Już to powinno być wystarczającym powodem by sięgnąć po "Ich noce". 

Mnie zauroczył Clark Gable (duh) i talent Colbert, której nie widziałam jeszcze w żadnej produkcji. Oprócz typowego dla dekady (i kilku kolejnych...) aktorskiego przerysowania, które mimo wszystko dobrze się ogląda, dostrzegłam u niej coś więcej. 
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem humoru z jakim Capra połączył film z tytułem, ale co do tego już nie mogę więcej zdradzić ;) Zobaczcie sami. Jeśli jakiś film ma kogoś przekonać do przedwojennego kina, to ten!

(Lub "Czy Lucyna to dziewczyna" jeśli ktoś pragnie poszukać czegoś bliższego nam :) Bodo jest teraz modny a film z tego samego roku i w tym samym nurcie)

0 komentarze: