39. Obvious Child 2014

reż. Gillian Robespierre

Donna jest komediantką stand-up. Nieplanowana ciąża sprawia, że musi podjąć pewne decyzje.


UWAGA SPOILERY (chociaż celowe, by pomóc Wam uniknąć tego seansu)

Obiecuję, że będę zwracać uwagę na ten przeklęty festiwal z Sundance... Nie pierwszy raz (ale oby ostatni) musiałam się przekonać o jakości tego festiwalu i filmów na nim pokazywanych.

Krótko i na temat. "Obvious child" to film szkodliwy. Artystycznie zapowiada się bardzo dobrze już od pierwszych ujęć. Chociaż żarty Donny w stand-upie (bo tym zaczynamy seans) bywają denne, to w końcu wiemy Amerykanie takich żartów się dopuszczają i czasem nawet nie jest tak źle - więc ok, do wybaczenia.

Donna jednak zachodzi w ciążę i jej kolejne poczynania nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek odpowiedzialnością czy dorosłością. Refleksja na temat niechcianej ciąży byłaby ok. Moglibyśmy się nawet nie dowiedzieć czy Donna dokonała aborcji czy nie - myślę, że można by wiele wybaczyć.  Ja jestem wyrozumiałym widzem i nie doszukuję się zła na siłę. Ale...

Pierwsze zakłucie nastąpiło przy scenie, gdy Donna rozmawiając z własną matką dowiaduje się o aborcji, której ta się podjęła na studiach. Cóż córciu abortuj śmiało, ja Ci zabortowałam raz braciszka/siostrzyczkę. Super

No więc gdy już mi było niedobrze nadal miałam nadzieję, że będzie plot twist i Donna okaże się mądrzejsza.
Nie.
Drugie zakłucie nastąpiło gdy ojciec dziecka dowiedziawszy się o ciąży pędzi za naszą bohaterką do kliniki. Myślę sobie - tak! Mężczyzna będzie głosem rozsądku!

Otóż nie. On ją, kurcze, przyjechał potrzymać za rękę.

Ostateczne zakłucie nastąpiło przy końcowej scenie gdy para sielsko siedzi sobie na kanapie, jakby to był kolejny, przeciętny dzień.

Jestem wyrozumiałym widzem i jestem w stanie wybaczyć wiele, bo wiem, że inni nie muszą myśleć tak jak ja. Istnieje jednak granica między tym, co niektórzy nazywają poglądami a tym, co ja nazywam przekonaniem. Ja nie "uważam" że aborcja to śmierć. Ja to po prostu wiem, tak jak to, że mam dwie ręce. Więc gdy widzę, jak ktoś z taką lekkością mówi o takim temacie, to nie mogę pozostać obojętna. Bowiem koniec końców okazuje się, że w głowach naszych bohaterów nawet nie pojawiła się przez najmniejszą chwilę jakakolwiek wątpliwość. Żadna. W ogóle. 

Nie szanuję twórców bezrefleksyjnych. "Obvious child" nie jest refleksją, ale propagandą. 
Polecam unikać i, jeśli mi ufacie, odradzać dalej.

PS. Celowo taguję jako "dramat" choć portale filmowe trwają przy opinii, że jest to.. komedia...

0 komentarze: