64. Żółte cytrynki (Små citroner gula) 2013

reż. Teresa Fabik

Agnes rozstaje się z chłopakiem i nie może pogodzić się ze stratą. Wkrótce zostaje zaangażowana w powstanie restauracji i wkłada w nią duże pieniądze.


Zrozumiałam, że to nie jest tak, że ja nie lubię skandynawskich filmów. Po prostu nie lubię skandynawskich dramatów! Bo skandynawskie komedie są super! Dodając do tego moje zamiłowanie do rom-komów muszę przyznać, że "Żółte cytrynki" są kompletnie w moim guście.

Poza takim właśnie emocjonalnym przywiązaniem (bo ja się bardzo do filmów przywiązuję), znajdziemy tu wszystkie cliche błahostki jakie przewidzimy. Nawet nie wymienię, bo oglądając sami się wszystkiego domyślicie.

Ale ale. To nie tak że to tylko romansidło. Głównym tłem tej historii jest jedzenie. A wszyscy kochamy jedzenie! Gwarantuję wzrost apetytu przy seansie więc radzę sobie coś przygotować przed włączeniem filmu ;) 
Polecam. Mniam mniam.

0 komentarze: