72. Gdybym tylko tu był (Wish I Was Here) 2014

reż. Zach Braff

Aidan jest mężem, ojcem i aktorem. W obliczu odcięcia od ojcowskiego dofinansowania musi zrezygnować z prywatnej szkoły swoich dzieci i decyduje się na edukację domową.


Ok, czy możemy ustalić, że wszyscy, którzy jakimś cudem po Garden State nie byli jeszcze przekonani do Zacha Braffa zmieniają teraz zdanie? Tak? Super.

Wish I Was Here to jeden z tych obrazów "o prawdziwym życiu", jakkolwiek cliche to brzmi, to prawda. Od pierwszej sceny poznajemy typową rodzinę z przedmieścia, z tym że chwila, chwila... oni naprawdę mogliby istnieć. Zachowują się jak normalni ludzie z krwi i kości, rozmawiają ze sobą tak jak my w swoich relacjach na codzień ze sobą rozmawiamy. Urzekło mnie to bardzo. 

Powyższe jest zasługą również samego reżysera, czyli odtwórcy głownej roli oraz jego ekranowej partnerki, Kate Hudson. Stworzyli taką chemię, że aż im pozazdrościłam (bonusowo: Zach bez koszulki).

A dla fanów Scrubs będzie niespodzianka... Ale to musicie zobaczyć sami ;)

0 komentarze: